Artykuł przedstwia pierwsze wrażenia Rafała Kocielnika, absolwenta PJWSTK, zebrane w pierwszych dniach po rozpoczęciu zajęć na studiach USI (User-System Interaction) w Eindhoven w Holandii.
Studia USI (User-System Interaction ) są dwuletnim programem realizowanym na Eindhoven University of Technology . Nie jest to doktorat, nie są to także studia podyplomowe jakie można spotkać w Polsce. Jest to program zorientowany na praktyczne, zawodowe wykorzystanie zdobytych umiejętności, nie zaś na pracę czysto naukowo-badawczą. W czasie programu jest się zarówno studentem jak i pracownikiem uczelni. USI prowadzone jest przez Instytut Stana Ackermana w ramach kooperacji trzech holenderskich uniwersytetów: Delft University of Technology, Eindhoven University of Technology oraz University of Twente. Po ukończeniu programu uzyskuje się tytuł PDEng (Professional Doctorate In Engineering ).
Moje studia w dyscyplinie HCI, a w szczególności na USI, były w dużej mierze dziełem przypadku. Posiadam wykształcenie czysto techniczne, skończyłem Programowanie Gier w ramach studiów inżynierskich na PJWSTK, a później studia magisterskie na wydziale Multimediów PJWSTK. Nie posiadam więc żadnego formalnego wykształcenia w dziedzinie HCI, projektowania (design), bądź psychologii poznawczej.
Program USI jest jednak w pewien sposób unikatowy, gdyż nie jest wymagana wcześniejsza wiedza w dyscyplinie HCI, albowiem głównym celem studiów USI jest przede wszystkim zgromadzenie przedstawicieli rożnych dziedzin i zapewnienie im warunków do współpracy oraz twórczego połączenia i wykorzystania swoich umiejętności.
W tym roku na USI znalazło się 18 osób z różnych stron świata. Tak więc w skład "generacji 2009" (jak się nas tutaj określa) wchodzą osoby z Japonii, Brazyli, Argentyny, Chin, Grecji, Indii, Hiszpanii, Belgii, Izraela, Holandii i oczywiście Polski. Warto dodać, że większość spośród tych osób mieszkała również przez dłuższy czas w wielu innych krajach jak np. USA, Wielka Brytania, Niemcy, Szwecja, itd.. Jest to, więc prawdziwie międzynarodowa mieszanka kultur.
Moje doświadczenie jako studenta USI jest zaledwie jednomiesięczne, lecz czas ten był bardzo pracowity i obfitował w nowe wyzwania -- tym bardziej, że posiadając doświadczenie głównie techniczne, wiele aspektów HCI było dla mnie czymś zupełnie nowym.
Zacznę może jednak od samego początku. Do Holandii przyleciałem 28 września 2009r. i wylądowałem na lotnisku Schiphol w Amsterdamie. Z lotniska udałem się pociągiem do Eindhoven, gdzie znajduje się Uczelnia; podróż trwa ok. 1 godz. 30 minut. Ze stacji w Eindhoven udałem się prosto na Uniwersytet, położony tuż obok.
Mieszkam na terenie Uniwersytetu w czymś określanym tutaj jako "spacebox", a jest to uproszczona wersja akademika, gdzie każdy posiada własną łazienkę i kuchnię.
Zaraz po zapoznaniu się z moim nowym zakwaterowaniem udałem się na krótką wycieczkę po Eindhoven. Jest to średniej wielkości miasto przemysłowe, co oznacza, że nie ma tu wielu zabytków ani miejsc do zwiedzania. Jest za to bardzo przyjemne centrum z licznymi sklepami i urokliwym rynkiem. Tuż obok Uniwersytetu znajduje się rozległy park z jeziorami i ścieżkami rowerowymi.
Pierwsze wspólne spotkanie mieliśmy w czwartek 1 października 2009r.. Spotkaliśmy się, aby omówić wszystkie sprawy urzędowe, które osobiście musieliśmy dopilnować: jak konto bankowe, rejestracja w ratuszu, itd. Ponieważ dotyczyło to głównie studentów zagranicznych, było nas tylko 13 osób (pozostałych 5 osób, określanych jako studenci lokalni, spotkałem dopiero w poniedziałek). Wszyscy okazali się bardzo miłymi i otwartymi osobami z ogromnym zapałem do pracy.
W pierwszym tygodniu nie mieliśmy żadnych formalnych zajęć, uczestniczyliśmy za to w ceremonii rozdania dyplomów dla absolwentów USI 2007. Była to bardzo oficjalna uroczystość podczas której każdy absolwent został dokładnie przedstawiony i omówiono jego osiągnięcia podczas programu, przedstawiono też pracę końcowe realizowane w ramach staży w różnych firmach. Po samej ceremonii wszyscy razem (trzy generacje kolejnych roczników 2007, 2008, 2009 ) udaliśmy się do restauracji na wspólne przyjęcie-kolację.
W kolejnym tygodniu zaczęły się już konkretne zajęcia. Pierwsze 3 miesiące na USI to tzw. Faza Homologacji. Jej celem jest uzupełnienie wiedzy z różnych dziedzin w zależności od profilu, tak abyśmy mieli wspólne pole do działania. Wygląda to mniej więcej tak, że osoby z wiedzą techniczną uczęszczają na zajęcia z psychologii, natomiast Ci z wiedzą z psychologii i projektowania biorą udział w kursie podstaw programowania.
Psychologia dla mnie jako programisty była czymś zupełnie nowym i ekscytującym. Mniej więcej takie samo odczucie miały pozostałe osoby w mojej „technicznej" grupie. Już pierwszego dnia zajęć dostaliśmy zadanie do wykonania, przy czym było to zadanie raczej na wyobraźnię i przemyślenie, niż konkretne techniczne rozwiązanie.
Drugiego dnia z kolei dostaliśmy grupowe zadanie - program do napisania. Celem nie był jednak sam program, a przeprowadzenie doświadczenia, związanego z ludzką zdolnością postrzegania i szybkością reakcji. Dostaliśmy dość ogólne wytyczne dotyczące celu eksperymentu i musieliśmy, drogą prób i błędów starać się zaprojektować rozwiązanie spełniające wymagania. Otrzymaliśmy oczywiście informacje źródłowe z literatury, lecz wiele rzeczy musieliśmy wypracować drogą eksperymentów. Zostaliśmy podzieleni na trzyosobowe grupy i musieliśmy się zorganizować samodzielnie. Jako że było to pierwsze grupowe zadanie i to już drugiego dnia zajęć, wiele rzeczy nie poszło tak jak powinno.
Jak się jednak później okazało celem nie było uzyskanie perfekcyjnych wyników, lecz pokazanie nam jak wygląda praca na USI, z czym będziemy musieli się zmierzyć i jakiego rodzaju problemów możemy się spodziewać. Zajęcia z psychologii trwały dwa tygodnie, z czego każdego dnia rano spotykaliśmy się na 3-4 godziny w 9 osobowej grupie aby przedyskutować wyniki zadania z poprzedniego dnia. Była to właśnie dyskusja, a nie czysta prezentacja. W dość luźnej atmosferze omawialiśmy wszystkie problemy, które napotkaliśmy wykonując poszczególne zadania. Następnie mieliśmy krótki wykład i przedstawienie zadania do wykonania po południu tego samego dnia. Zwykle kończyliśmy zajęcia około 12:00 i szliśmy wspólnie na obiad do jednej z wielu stołówek dostępnych na terenie Uniwersytetu.
Po obiedzie szliśmy do głównego budynku, gdzie znajduje się Wydział Projektowania Przemysłowego (Industrial Design) i wykonywaliśmy zadania przeważnie w 2-3 osobowych grupach. Grupy były dobierane za każdym razem losowo, więc każdy miał okazję pracować z każdym.
Na USI jako, że jesteśmy jednocześnie pracownikami i studentami każdy ma swoje biurko, służbowego laptopa i rower finansowany przez Uniwersytet.
Bardzo duży nacisk kładziony jest na wykonywanie pracy w godzinach 9:00-17:00, przy czym działa to w dwie strony: nie można się spóźniać (nawet 5 minutowe spóźnienie jest niemile widziane), z drugiej jednak strony, prowadzący starają się nas przyzwyczaić do tego, że wszelkie zadania wykonujemy tylko do 17:00 i nawet jeśli coś nie jest skończone, nie powinniśmy robić tego po godzinach.
Podsumowując, sama praca na USI jak dotychczas jest dla mnie mieszanką wielu różnych emocji i niebywałym doświadczeniem. Nie zawsze jest łatwo, terminy są dość napięte i czasami można zacząć panikować, odczułem to już w pierwszym tygodniu zajęć. Ścisła współpraca w grupie z dopiero co poznanymi osobami, też nie jest zadaniem trywialnym. Zawsze pojawiają się większe lub mniejsze napięcia, z którymi trzeba sobie radzić. Jedno jest jednak pewne, nie sposób się tu nudzić! Jak na razie to tyle, jeśli chodzi o moje doświadczenia na USI...
Przy najbliższej okazji postaram się opisać moje wrażenia z kolejnych zajęć i wspomnieć trochę o rozrywkowym aspekcie przebywania w międzynarodowej grupie.
= = = =
Rafał Kocielnik, listopad 2009
Professional Doctorate in Engineering Student
User System Interaction
Technical University Eindhoven, Holandia
e-mail: r.d.kocielnik(at)tue.nl
= = = =